Wyszukiwarki takie jak Google zbierają bardzo dużo informacji na temat użytkowników, ich preferencji (uzyskanych między innymi z historii ich wyszukiwań) a nawet danych osobowych. Po niedawnych głosach niezadowolenia na temat ilości tych informacji Google ogłosiło, że po 18 miesiącach od ich zebrania, dane będą pozbawiane części informacji, aby nie można ich było powiązać z konkretną osobą, a jedynie użyć w celach statystycznych.
Teraz Google zmieniło zachowanie plików cookie zapisywanych na dyskach użytkowników. Dzięki ciasteczkom możliwa jest jednoznaczna identyfikacja przeglądarki, niezależnie od adresu IP. Początkowo ciasteczka te miały wygasać dopiero w 2038 roku, teraz będą kasowane po dwóch latach od zapisu.
Przedstawiciele Google tłumaczą, że ciasteczka są im potrzebne do identyfikacji użytkowników, ale rozumieją ich obawy o swoją prywatność i skracają czas ich ważności. Ciasteczka o nowym „terminie ważności” będą wdrażane w najbliższych miesiącach.
Źródło: www.dobreprogramy.pl
Brytyjski sklep internetowy w ramach swojego serwera używa paru komputerów z lat osiemdziesiątych. Wśród nich znalazły się Commodore 64, ZX Spectrum i wiele innych wysłużonych maszyn. Nie chce wam się wierzyć?… Całkiem słusznie.
Konkurencja na rynku sklepów internetowych jest bardzo ostra. Każdy sposób na obniżenie kosztów utrzymania jest więc całkowicie uzasadniony. Jeden z brytyjskich sklepów – Ebuyer.com – poinformował, iż usługa działa na serwerze „postawionym” na bardzo wiekowych maszynach z samego początku ery domowych komputerów.
Na liście maszyn prócz dwóch Commodore 64 i trzech ZX Spectrum miały się znajdować także para Commodore PET, MSX Toshiba HX-10, Dragon 32 i Cray. Jeśli w ostatnim przypadku przyjmiemy, że jest to Cray – 1, to znaczyłoby, że serwer sklepu stoi na maszynach z sprzed roku 1984. Żadna z nich nie miała więcej niż 64KB pamięci operacyjnej. Commodore PET, Toshiba i Dragon miały 32KB, a nawet mniej.
Oczywiście lista jest fałszywa. Właściciele serwisu umieścili tę informację na serwerze już dawno, jednak dopiero w ostatnich dniach przyznali się, iż miał to być żart, a także sposób na odstraszenie domorosłych crackerów. Zaraz jednak pojawiły się głosy, że dowcip byłby śmieszny, gdyby nie fakt, że sklep czasem działa tak wolno jakby naprawdę umieszczono go na jednej z wiekowych maszyn z listy.
Cóż – ważne jest, że wiadomość ta zapewniła firmie rozgłos. W końcu – jak mówi starosłowiańskie porzekadło – reklama dźwignią handlu.
Źródło: www.tech.wp.pl