Na blogu Adama pojawia się inny Adam – Adam Rafferty. O mojej przygodzie z gitarą pisałem już dawno. Mniej więcej wtedy też w moim Google Reader pojawiła się pierwsza zagraniczna subskrybcja – bloga właśnie tego pana. Gitarzysta, gość jeździ po świecie, mieszka bodaj w Nowym Jorku – tam też daje koncerty w klubach. Gra w mojej opinii (wybitnie nie fachowej) perfekcyjnie. Poza tym wybiera bardzo fajne kawałki. Jak będę miał kiedyś okazję bycia w Stanach, to z miłą chęcią wpadnę wieczorem do jednego z pubów gdzie będzie grał.
Przed Wami – Ain’t No Sunshine w wykonaniu Adama:
Podobne posty
Hologramy kojarzą nam się z przyszłością... wyświetlacze które faktycznie nie istnieją, panele kontrolne statków kosmicznych...
Przeglądałem ostatnio youtube, i natrafiłem na ciekawą kampanię reklamową, prowadzoną obecnie w Australii. Ma ona...
Jak już pisałem w poście Mistrz, podziwiam ludzi robiących coś z pasją. Ludzie mają różne...
Dodaj komentarz