Na blogu Adama pojawia się inny Adam – Adam Rafferty. O mojej przygodzie z gitarą pisałem już dawno. Mniej więcej wtedy też w moim Google Reader pojawiła się pierwsza zagraniczna subskrybcja – bloga właśnie tego pana. Gitarzysta, gość jeździ po świecie, mieszka bodaj w Nowym Jorku – tam też daje koncerty w klubach. Gra w mojej opinii (wybitnie nie fachowej) perfekcyjnie. Poza tym wybiera bardzo fajne kawałki. Jak będę miał kiedyś okazję bycia w Stanach, to z miłą chęcią wpadnę wieczorem do jednego z pubów gdzie będzie grał.
Przed Wami – Ain’t No Sunshine w wykonaniu Adama:
Podobne posty
Swego czasu popełniłem już wpis na temat reklam Sony. Wtedy była mowa o piłeczkach i...
Zadziwiające co można wyczarować mając średniej klasy komputer PC, plus kamerę cyfrową, oraz odpowiednie oprogramowanie...
Polska scena rozrywkowa, bo inaczej tego nazwać nie idzie - kwitnie. I bynajmniej nie mówię...

Dodaj komentarz