Dzisiaj moim oczom ukazało się nowe logo Google. W sumie… jak się nie przypatrzy to nawet tego nie widać :)
Z tej okazji wszystkiego najlepszego!
Dzisiaj moim oczom ukazało się nowe logo Google. W sumie… jak się nie przypatrzy to nawet tego nie widać :)
Z tej okazji wszystkiego najlepszego!
Google dokonało coś, czego MS nie dokonał w kilka lat. Naprawili IE. Obecnie przeglądarka Microsoftu może przejść test ACID3 z wynikiem 100/100. Jak to możliwe? Google wypuściło plugin który implementuje silnik używany w Chromie w Internet Explorerze. Problemy z przygotowaniem stron pod IE się więc kończą… pod warunkiem, że komukolwiek będzie się chciał taki plugin zainstalować. Z doświadczenia wiem, że osoby które korzystają z IE nie wiedzą co to przeglądarka,, a do dopiero nie wiedzą o zgodności. Wiec o plugin-ie można zapomnieć. Ot bardziej ciekawostka – ale cie(śmie)szy.
Ludzie czasem proszą o rzeczy bardzo oczywiste. Takie, które nie wymagają potwierdzenia. Nic nie wskazuje na to, aby cokolwiek mogło się zepsuć, czy też zmienić. Jednak prosi się, chce się wymusić jedno proste przyrzeczenie: obiecuję, że nic się nie zmieni.
Nie potrafię zrozumieć dlaczego w ludzkich duszach kiełkuje taka potrzeba. Czasem wystarczyłoby rozejrzeć się, przeanalizować całą sytuację i już wszystko stałoby się oczywiste. Bez udziału jakichkolwiek słów. Ale nie ufamy własnym przeczuciom, wolimy aby wszystko zostało powiedziane, wyartykułowane. W przeciwnym razie jest odczuwamy pewną niepewność, niedosyt sytuacji. Rodzi się w nas prosta wątpliwość: A co jeżeli… I to tak nas zatruwa, zżera od środka. Najpierw takie niewinne zdanie, jakieś wahanie. Później zaczynamy doszukiwać się oznak rozpadu relacji, oczywiście je znajdujemy. Nagle chcemy walczyć, o miłość/przyjaźń (niepotrzebne skreślić), nawet nie zauważamy, że ta walka jest zbędna. Uderzamy w naszych najbliższych w imię relacji ważniejszych, czasem dla ich dobra. Dlatego lepiej zapytać, o to co wyrazić można w ciszy.
To co przemilczymy czasem, więcej mówi niż wszystkie wypowiedziane słowa. Ale skazuje na wątpliwości. Nie wiemy dokładnie w jakim stanie są nasze relacje, na jakim poziomie się znajdują – możemy je tylko odczuwać jako takie, albo inne. Współczesny świat nie lubi emocji, woli trzymać się zasad twardych i niepodważalnych. Wypieramy milczenie, pozbywamy się tej uczuciowej huśtawki, stajemy na twardym gruncie. Wydaje się nam, że teraz jest już wszystko jasne, na pewno nic zmieni. Zostało przecież wypowiedziane, przyrzeczone! A przysięga dana bliskiej osobie zobowiązuje nas dwukrotnie! I tak ginie w nas intymność, wypieramy z relacji ten piękny, barwny świat emocji. W zamian za co? Za pytania o rzeczy oczywiste.
Zapomnieliśmy o czymś, o takiej jednej bardzo istotnej sprawie. Słowa mają dziwną tendencję, lubią wskazywać na rzeczy, którymi nie są – lubią kłamać. Cisza, która pozbawiona jest twardej, materialnej egzystencji kłamać nie może. To co zostaje przemilczane pomiędzy dwoma osobami, nieraz znaczy więcej niż wszystkie słowa, które do tej pory wypowiedzieli.
Najlepszą metodą, żeby komuś dogryźć nie jest obrażanie go, poniżanie przy znajomych, różnego rodzaju plotki – to działa, ale na naprawdę małą skalę. Co jest najbardziej efektywne? Ignorowanie drugiej osoby. Powód sam się znajdzie, może być nawet najbłahszy albo całkowicie absurdalny. Dobrze jest później robić minę ciężko obrażonego człowieka i unosić się dumą. To jest najskuteczniejsza metoda, że kogoś do siebie zniechęcić i zdenerwować!
Co ciekawe z upodobaniem stosują ją… KOBIETY! Tak, tak! A przecież to one tak bardzo cierpią, kiedy mężczyzna z nimi nie rozmawia, nie dzieli się swoimi problemami, przecież to w ich przyjacielskich relacjach najważniejszy jest DIALOG. Drogie Panie – podejrzewałem was o najróżniejsze przekręty, ale taka hipokryzja to już jest przesada! Najbardziej przypadła mi do gustu metoda “następnego dnia”. Możemy się spotykać, rozmawiać i nagle TRACH! pewnego pięknego dnia udajemy, że się nie znamy. Mało tego! Zaczynamy się traktować jakbyśmy byli zbudowani z powietrza!
Która z was nie rozmawiając z kimś przechodziła obok niego jakby był niewidzialny? Albo w ogóle ignorowała jego obecność? Prawdę mówiąc: każda! I proszę nie udowadniajcie mi swojej racji stosując takie argumenty jak: “bo kobieta może zmienić zdanie”, “po prostu nie zauważyłeś co się stało”, “to typowe dla mężczyzn, nie rozumieć aluzji”. Nagłe zerwanie kontaktu to dla mnie naprawdę metafora ósmego stopnia – możemy ją zrozumieć tylko w transie, który jest wynikiem trzy miesięcznej głodówki. To nie jest żadna aluzja, to po prostu zachowanie na poziomie szkoły podstawowej. Człowiek nie wie, co się stało, co się dzieje, ani nawet dlaczego. Takie postawienie kogoś pod murem, na który w żaden sposób nie można się wspiąć. Chcecie zerwać z kimś kontakt? To mu to powiedzcie prosto w twarz! Pokażcie jakie jesteście twarde wy wyzwolone, niezależne kobiety! Bo na razie udowadniacie, że brakuje wam sporej ilości taktu.
Szczytem bezczelności (i pewnie kolejną metaforą ósmego stopnia, w końcu jestem zwykłym FACETEM nie zrozumiem tego) jest milczenie kiedy ktoś już chce porozmawiać. Nie pozostaje nic innego jak pogratulować dorosłości…
Co to się ostatnio w tym naszym świadku sportowym dzieje…. najpierw wyleciał Beenhakker, teraz nasi wygrali… jeszcze tylko rozwiązać PZPN (za korupcje) i wszystko wróci na stary dobry tor…. oby dobry. Małysz znów będzie daleko skakał, Kubica zacznie wygrywać (jak to śpiewał kabaret OTTO „Pędzi pędzi bolid, niczym błyskawica, hej z wierzchu be-em-wi-ca a wśród kół Kubica„… nasi piłkarze jak dostają baty tak nadal będą dostawać… tylko niech ta Edyta już może nie śpiewa! :-)
Właśnie skończył się pierwszy odcinek trzeciego sezonu 39 i pół. Moim zdaniem najlepszy polski serial ostatnich lat. Po prostu cudo! I kropka.